W tym artykule z serii PSKK poleca chcemy przybliżyć Wam temat reperaturki, czy warto ją wozić w kajaku i co warto w niej posiadać. Zapraszamy do lektury!
Z pewnością każdy znalazł się kiedyś w sytuacji, w której trzeba było dokonać drobnej naprawy sprzętu podczas pływania czy obozowania. Dobrą praktyką jest zabieranie ze sobą zestawu narzędzi czy materiałów, które w takich chwilach mogą nam pomóc „ugasić pożar”. Nie ma co ukrywać, że reperaturka powinna charakteryzować się rozsądną zawartością, wielkością i ciężarem, po pierwsze trzeba ją zapakować do kajaka, a po drugie wkrętarka akumulatorowa nie sprawdzi się na wodzie – choć niejednokrotnie chciałoby się mieć cały warsztat pod ręką. Warto założyć, że kompletowany zestaw jest kompromisem pomiędzy tym, co się może przydać a niezbędnym minimum – trochę tak jak z apteczką pierwszej pomocy. Często profesjonalna naprawa w warunkach polowych jest niemożliwa – ale prowizorka jest całkiem prawdopodobna. Doświadczenia, którymi chciałbym się podzielić mają swoje źródła w początkach mojego pływania i spływów kajakami składanymi (drewniano-gumowo-brezentowymi) oraz biwakowaniem na odludziu bez tzw. pomocy z zewnątrz. Składaki w odróżnieniu od popularnych wówczas „szklaków” były i nadal są dużo delikatniejsze i narażone na uszkodzenia, ale jednocześnie bardzo elastyczne jeśli chodzi o naprawy – nawet kompletnie połamany składak przy odrobinie kreatywności i dobrze złożonej reperaturki jest do uratowania i nadaje się do kontynuowania spływu – czego o szklaku nie można powiedzieć.
Co zatem wożę w swoim zestawie? Muiltitoola
– to podstawa, warto zainwestować w dobrą markę – przede
wszystkim nierdzewkę ze sporą ilością opcji – gdzie podstawa to
kombinerki, nóż, piła i nożyczki. Co dalej? - pęk tzw. trytytek,
czyli pasków zaciskowych do „organizacji” przewodów
elektrycznych. Możliwości i zastosowania owych pasków są
oszałamiające. Zabieram zwykle 8 - 10 sztuk, dłuższe i większe
trytytki są bardziej praktyczne – małe nie są tak wytrzymałe.
Można się pokusić zarówno o jednorazówki jak i paski
wielokrotnego użytku. Kolejny element to Gorilla Tape –
wodoodporna taśma z bardzo mocnym klejem, która przylepia się do
większości powierzchni w tym także do polietylenu. Jej głównym
zadaniem jest doraźne łatanie dziur czy pęknięć. Nie jestem
zwolennikiem spawania polietylenu w warunkach obozowych przy użyciu
palnika gazowego – łatwo nieodwracalnie uszkodzić drogi sprzęt
dlatego używam tej taśmy. Gorilla nie nadaje się jednak do
zalepiana dziur w pontonach czy kajakach dmuchanych. Element kolejny
to „srebrna taśma” zwana również „taśmą na gada” –
bezcenna obecność w reperaturce a w zestawie z trytytkami stanowi
podstawę przeżycia w sytuacji awaryjnej.
Obowiązkowo zabieram 3 rodzaje klejów – dwuskładnikowy szybkoschnący; do gumy oraz do różnego rodzaju plastików (uniwersalny). Do tego zestawu dołączam łatki: tkaninę powlekana gumą, brezent/materiał namiotowy, neopren i kawałek zwykłego materiału. Skoro mowa o kawałku materiału muszą też być nici (dratwa) i igła (najlepiej zakrzywiona taka jak do szycia skór z dużym uchem). Kiedyś przy pomocy igły i dratwy udało mi się zszyć mocno rozdarte dno kajaka, tak że po zaklejeniu szycia można było kontynuować spływ. Szyć można też rozdarte czy pęknięte fartuchy kajakowe, suche kurtki czy co mi się zdarzyło pęknięte gilzy. Kolejne elementy to różnej długości sznurki/repy – obok trytytek nieodzowny materiał do naprawy np. oparć kajakowych. Przechodząc do cięższego sprzętu reperaturkę uzupełnia worek z podkładkami, nakrętkami, motylkami i śrubami – różnych rozmiarów od 5-tek po 8-ki. Śruby w kajakach nie są „znormalizowane”, np. Prijon używa dużych śrub 8-ek, natomiast ZETy bazują na 6-kach często też krótszych niż standard. Warto sprawdzić śruby we własnym kajaku i na pewno skompletować po jednej z każdego rodzaju. To samo dotyczy motylków do podnóżka – jak się okazuje są to najczęściej gubione śruby. I tu drobna podpowiedź – nie trzeba od razu kupować „oryginałów” za miliony, można przy pomocy allegro lub sklepów typu OBI kupić tańsze zamienniki – np. dedykowane do uchwytów kosiarek do trawy. Co do śrub, podkładek itd. polecam kompletować nierdzewkę – łatwiej się potem odkręca zastąpione śruby a poza tym nawet jak łączenie zostanie na dłużej to widok rdzy nie psuje atrakcyjności kajaka.
W zestawie wożę również klucz nastawny, cążki do metalu (nożyczki mogą nie poradzić sobie z cięciem blachy), śrubokręt z różnymi rodzajami bitów (śruby mogą różnić się nie tylko wielkością, ale również główkami), papier ścierny (do oczyszczania łączonych powierzchni), klipsy do papieru (które służą np. do dociskania klejonych elementów) oraz kawałek rurki aluminiowej, której zadaniem jest przede wszystkim jedno – naprawa połamanego stelażu od namiotu. Wisienką na torcie jest palnik gazowy i zapalniczka. Tak jak obecności zapalniczki nie trzeba komentować, to palnik gazowy służy mi przede wszystkim do szybkiego rozpalania ognia czy osuszania powierzchni przed np. klejeniem czy nałożeniem Gorilli. Wszystkie elementy trzymam w wodoszczelnych woreczkach – np. popularnych zip-lockach z IKEA – niestety woda może narobić wiele szkód w źle zabezpieczonej reperaturce. Polecam też za każdym razem wyjmować worek zestawem naprawczym z kajaka i w razie potrzeby go osuszyć. Podsumowując – każdy na pewno ma inne doświadczenia i powyższe zestawienie nie jest jedyne, obowiązujące i najlepsze. Zachęcam zdecydowanie do tworzenia własnych rozwiązań a moją reperaturkę przedstawiam jako inspirację. Dobrze skompletowany zestaw naprawczy nie zastąpi jednak kreatywności – w doraźnych naprawach prawie wszystkie chwyty są dozwolone – do naprawy złamanego wiosła może posłużyć gruba gałąź i chusteczka higieniczna czy folia po czekoladkach. Celem reperaturki też nie jest doprowadzenie do stanu idealnego sprzed awarii a jedynie minimalizacja szkód i naprawa umożliwiająca dalszą wyprawę i frajdę z korzystania ze sprzętu. A jak wiemy prowizorka trzyma najdłużej.Cyprian Chartytoniuk PSKK N4K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz